Skąd pomysł na wolontariat sportowy? Od czego zaczęłam? Czy dalej się udzielam? Jaką role lubię najbardziej?
Czasem dostaję takie pytania. Nie będę ściemniać (przepraszam za kolokwializm), bo nie zalewacie mnie mailami na ten temat, zdarza się jednak. Przede wszystkim kiedy wymieniamy się wiadomościami na Instagramie i po tym jak wysyłam Sportowy Newsletter.
Czasem strzępki mojej historii wolontariatowej przemycam w postach na blogu, ale postanowiłam też zebrać całą historię w całość. Aby odpowiedzieć na te pytania, aby przedstawić Wam moje doświadczenie i też niejako uargumentować moje artykuły i porady.
W wolontariacie sportowym z większym lub mniejszym natężeniem działam już ponad 8 lat. Może wyłapiecie jakiś fragment tej historii dla siebie.
Od czego się zaczęło?
Kibicem sportowym jestem ‘od zawsze’, a oglądanie sportu towarzyszyło mi nawet w dzieciństwie. Z czasem zdarzało mi się zobaczyć zawody na żywo, a takim bardzo świadomym wyjazdem, wręcz przełomowym, były dla mnie Igrzyska w Londynie.
Tematy wolontariatu sportowego i podróży sportowych się zazębiają, chciałabym jednak skupić się w tym poście na wolontariacie. Historia moich podróży sportowych w roli kibica dostępna będzie w osobnym poście.
Ale to wszystko było ‘tylko’ jako kibic. Dlaczego nie wpadłam, aby gdziekolwiek aplikować na wolontariat?
Nie mam pojęcia!
Naprawdę, chyba po prostu nie wpadło mi to do głowy. O tyle dziwne, że w ‘innym’ wolontariacie działałam już dużo wcześniej, bo na studiach. Były to tzw. ‘workcampy’ czyli ‘obozy wolontariackie’. Bardzo fajna i ciekawa forma, właśnie pomyślałam, że opiszę je niedługo w osobnym poście, może komuś się przyda:)
Wtedy o wolontariacie sportowym nie mówiło się tak dużo. Media społecznościowe i ogólnie internet nie były rozbudowane. To też jeden z powodów, dla których na blogu dzielę się tego typu informacjami, chciałabym, aby dotarły one do jak największej liczby potencjalnie zainteresowanych osób.
Igrzyska w Londynie to rok 2012, czyli także rok Euro w Polsce. To wtedy pierwszy raz przemknęła mi myśl o wolontariacie. Szybko jednak ją porzuciłam, bo przecież nie będę brać urlopu na cały miesiąc. Dziś już wiem, że to był błąd i wcale nie trzeba by było wziąć aż tylu dni urlopowych.
Na szczęście błąd naprawiłam półtora roku później. Rok 2014, Mistrzostwa Świata w Siatkówce mężczyzn w Polsce. Moja miłość do siatkówki sięgała zenitu, i coraz bardziej czułam, że nie chcę tylko siedzieć na trybunach. Niecierpliwie czekałam na ogłoszenie rekrutacji, zaaplikowałam, dostałam się.
Piękny wrzesień
Wrzesień 2014, co to był za miesiąc! Trzy tygodnie nowości, wyzwań, przygody, emocji.
Otwarcie mistrzostw na Stadionie Narodowym i finały (tak, ten katowicki finał zakończony złotym medalem) widziałam jako kibic.
A faza główna mistrzostw to był mój pierwszy wolontariat sportowy!
Od razu z wysokiego C, bo działałam jako koordynatorka. Co pewnie może wydać się dziwne, że tak ‘bez doświadczenia’. Pomogło mi w tym doświadczenie w workcampach i doświadczenie zawodowe, również praca w językach obcych.
To były tylko cztery dni meczowe, jednak niesamowicie aktywne. W Bydgoszczy nie grała Polska, jednak hala była pełna, bo grały takie drużyny jak USA, Argentyna czy Włosi.
Ten wolontariat sprezentowałam sobie na 30 urodziny, myślę że nie mogłam dać sobie lepszego prezentu. Wciągnęło mnie to. Wciągnął mnie sam wolontariat, atmosfera, to, że dzięki temu tyle się dzieje. Wiedziałam, że to nie koniec i zaczęłam szukać kolejnych możliwości.
Kolejne wydarzenia, głównie siatkarskie
W marcu 2015 pojechałam do Berlina na finały siatkarskiej Ligi Mistrzów. To była jeszcze formuła Final4, i w półfinale grały ze sobą Skra i Resovia. Podejrzewam, że pomogło mi to dostać się na wolontariat, ze względu na język polski. Dostałam odpowiedzialne zadanie ‘pilnowania’ i pomagania w sektorze kibiców Resovii. Jako że są to jednak doświadczeni kibice, nie było to trudne zadanie, bez problemów znajdowali swoje miejsca;) Moja praca sprowadzała się więc głównie do tego, aby przpominać, żeby nie stali na schodach (droga ewakuacyjna).
Jednym z obrazków, które najbardziej utknął mi w pamięci z tego wyjazdu jest przerwa. Jadłam kolację w stołówce dla personelu. Jem kartofel salad a tu mi nad głową przemyka drużyna Zenitu Kazań. W tamtym czasie największe światowe gwiazdy, Matt Anderson, Mikhailov, tak skrócili sobie drogę do szatni. No i co z tego? Nic! Serio, przeszli, poszli, ja dokończyłam obiad i wróciłam na stanowisko pracy. Jednak tą zabawną chwilę wspominam do dziś, a wolontariat jest pełen takich małych momentów.
Ten wyjazd przyniósł mi także wiele przemyśleń i poszerzył perspektywę na wolontariat sportowy. Spotkałam wolontariuszy, którzy siatkówką nie interesowali się prawie w ogóle, a niektórzy więc wcale. Niektórzy nie wiedzieli nawet, kto jest mistrzem świata i że przecież kadra Niemiec rok wcześniej zdobyła brąz. Opowiadali, że są tu ze względu na samo wydarzenie, bo lubią wolontariat, tę atmosferę, bo chcą ‘coś’ robić, bo zawsze działają tu na hali. Inni byli tam głównie ze względu na punkty na studia.
Okazało się, że nie musisz być szalonym kibicem sportowym, aby działać. Czy się z tym podejściem zgadzam? Pisałam o tym tutaj.
Wracając do kolejnych wydarzeń, to przez jakiś czas skupiałam się na mniejszych wydarzeniach w Polsce. Pomagałam podczas finału Pucharu Polski, a przede wszystkim na meczach ligowych Trefla Gdańsk. Także Wybrzeża Gdańsk, czyli meczach ligi piłki ręcznej. Jak się tam dostałam? Napisałam maila z pytaniem czy nie potrzebują pomocy. Okazało się nawet, że wolontariat już działa i tak, potrzebowali. Działałam przez trzy lata, poznałam fajnych ludzi, z którymi znajomości często wyszły poza mecze. Tutaj zadania są zazwyczaj inne, klaskacze, konkursy czy akredytacje dla dziennikarzy.
Opiekun Drużyny, to brzmi dumnie;)
Styczeń 2016 to Mistrzostwa Europy w Piłce Ręcznej Mężczyzn. Myślę, że część osób które to czytają,
także uczestniczyła w tym wydarzeniu. To tu zaczęła się moja przygoda z rolą Opiekuna Drużyny. Czasem nazywanym Team Guid(em), Team Host(em), Team Liaison Officer(em) lub Team Attache. Pewnie jakoś bardzo nie zaskoczę, kiedy powiem: tak, to moja ulubiona rola.
Trochę szalona, bo dużo się wtedy dzieje przez cały czas. Autobusy, posiłki, treningi, pranie, a nawet szpitale w przypadku kontuzji. Opiekun przebywa z drużyną właściwie cały czas i jest łącznikiem pomiędzy daną drużyną a organizatorem. Aby móc tę pracę dobrze wykonywać, warto mieć doświadczenie w wydarzeniach sportowych, umieć szybko działać, i dogadać się w innych językach. Na pewno po angielsku, ale często potrzebny jest także drugi język, czyli język drużyny.
Od tego czasu Opiekunem byłam 8 razy, głównie w piłce ręcznej i głównie drużyn bałkańskich (ze względu na znajomość języka chorwackiego i serbskiego), ale nie tylko. Zdarzały się drużyny Hiszpanii czy Holandii, pomagałam również podczas turnieju rugby i narciarstwa klasycznego.
Mróz, fińska bułka i medal
O Mistrzostwach Świata w Narciarstwie Klasycznym muszę opowiedzieć parę słów więcej. Mistrzostwa składają się z trzech dyscyplin: biegi narciarskie, kombinacja norweska i nasze ulubione skoki narciarskie. Rok 2017, turniej odbywał się w Finlandii, w Lahti. To były bardzo ciekawe dwa tygodnie, działałam jako Opiekun 4 reprezentacji (wszystkich dyscyplin) Bośni, Chorwacji, Serbii i Słowenii. Jak pewnie się domyślasz, najliczniejszą grupą, z największymi szansami na sukces była Słowenia.
Wolontariusze przyjezdni mieli zorganizowane specjalne miejsce noclegowe, to chyba był budynek centrum kultury. Spaliśmy w dużych salach, na materacach, które musieliśmy ze sobą przywieźć. Codziennie na małe śniadanie podawana była taka płaska bułka fińska.
Najbardziej w pamięci zostało mi otwarcie mistrzostw, między innymi przez ogromne zimno, wiatr i śnieżycę. Delegacje moich drużyn schowały się na kawie, a ja stałam i pilnowałam, żebyśmy ustawili się na z powrotem na czas. Na nogach miałam chyba z 4 warstwy, a i tak nie pomagały;)
Druga rzecz, którą wspominam najbardziej to polski złoty medal w skokach drużynowych. Obejrzenie tego na żywo i to naprawdę bardzo z bliska nie wymaga chyba dodatkowego komentarza.
Przez kolejne kilka lat to był wolontariat ligowy, opieka nad drużyną czy ME w siatkówce, gdzie pracowałam w Mediach. Jednym z zadań było zbieranie pomeczowych wypowiedzi od zawodników, bardzo ciekawe zadanie!
Czasem Covid, a czasem rekrutacje
Rok 2020 miał być wolontariatowo szalony. Igrzyska w Tokio (na które udało się dostać na wolontariat!), piłkarskie Euro, podczas którego miałam pomagać w Szkocji.
Wiemy jednak, co się zdarzyło. Przyszła pandemia, obie imprezy przełożono na rok później. Jednak w 2021 dalej odbywały się z ograniczeniami i na stadionach i dla podróżujących. Z Igrzysk wyrzucili wszystkich wolontariuszy międzynarodowych, z Euro musiałam zrezygnować sama właśnie ze względy na szalone zasady kwarantanny. O szczegółach obu sytuacji pisałam tutaj. Ach, naprawdę było to mocno rozczarowujące, zwłaszcza sytuacja z Euro.
Mimo cięższej sytuacji w imprezach sportowych udało się zdobyć nowe doświadczenie. W Gdańsku odbył się finał piłkarskiej Ligi Europy (w maju 2021, przełożony z roku 2020), a ja działałam jako wolontariuszka rekruterka na to wydarzenie. Wiele rozmów z interesującymi kandydatami, z tak różnymi motywacjami. Działałam również podczas samego wydarzenia jako Team Leader zespołów działających na bramkach wejściowych. Było ciekawie, coś nowego, jednak przyznaję, że wolę jednak pracować bardziej wewnątrz wydarzenia niż z kibicami.
Powrót do korzeni
W 2021 były jeszcze ME w siatkówce i działanie w Mediach. Rok 2022 to był czas większej ilości wyjazdów jako kibic niż wolontariuszka.
2023 zaczynam jednak z przytupem. MŚ w piłce ręcznej mężczyzn. Wszystko wskazuje na to, że będzie to powrót do korzeni, Opiekun Drużyny i to tej samej, z którą widzieliśmy się już podczas Euro 7 lat temu.
To będzie intensywny czas, i na pewno kolejna super przygoda. Zresztą kończę pisać tego posta z Krakowa, gdzie już czekam na drużynę.
Wolontariat sportowy to nie jest zajęcie dla każdego. Ale skoro to czytasz, to znaczy, że jesteś nim trochę bardziej zainteresowaną osobą niż przeciętnie. Bierz z tej historii dla siebie, co chcesz i działaj!
Tylko uwaga, bo to wciąga😉
Do zobaczenia na halach i stadionach!